sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 4 'Uznała Dawida za nową szansę od Boga'

Nad ranem, nieco zdezorientowana Alicja obudziła się na podłodze pod oknem. Spojrzała na porozrzucane zdjęcia i ukryła twarz w dłoniach. Bezradność i kompletna pustka całkowicie pochłonęły jej umysł. Nie wiedziała jak wstać i przeżyć ten dzień, jak znowu pokazywać Kacprowi, że wszystko jest w porządku, jak udawać, że wszystko jest dobrze. Nienawidziła tego robić.Okłamywała wszystkich, choć wszyscy i tak znali prawdę. Musiała .No bo co jej innego pozostało? Rzucić się pod samochód, może z mostu? Co by to dało?Musiała mieć nadzieję, że jeszcze przyjdzie ulga, choć niewielka  pomimo, że tej nadziei z dnia na dzień było coraz mniej.
Wstała i poszła do pokoju Kacpra. Stanęła w drzwiach spoglądając na pogodną twarzyczkę małoletniego bohatera. Bohatera, bo to on zmusił ją do mobilizacji, to on uratował ją przed całkowitą porażką. Zawdzięczała mu życie i sens istnienia. Wiedziała, że jej potrzebował wtedy, kiedy on był dla niej największą potrzebą. Postawił ją przed faktem dokonanym: musiała walczyć. Zdarzały się  dni ciemniejsze od tych, które nastają codziennie,jeszcze ciemniejsze i jeszcze trudniejsze, jakby się zastanowić to nawet bardzo często. Ale rodzina, którą był niski, mądry, bystry kilkuletni chłopczyk, dawała jej wszystko by udało jej siłę te dni, miesiące wytrzymać. Za to była mu dłużna.
Stała i myślała. Nie czuła jednak jak szybko płynie czas, jak godziny zamieniają się w minuty.
Spojrzała na zegar na ścianie. 7:18 Zadzwoniła do Pauliny, żeby przyjechała na chwilę doKacpra. Chłopak zwykle zostawał z Pauliną kiedy Alicja jechała do hurtowni.
Popatrzyła jeszcze raz w kierunku małolata, po czym wyszła. Ubrała swoje ciemne rzeczy, zabrała torbę, portfel i wyszła z domu. wsiadła do samochodu, odpaliła silnik i pojechała do warzywniaka po zakupy do restauracji.

Na miejscu złożyła zamówienie sprzedawcy, ale zapomniała, że portfel zostawiła w samochodzie. Gwałtownie odwróciła się na pięcie i poczuła, że na kogoś nadepnęła. Przed jej oczyma ukazał się Dawid.
-Przepraszam. Znowu.- powiedziała, zamyślona.
-Cześć. w Porządku, zakupy?
-Zaczekaj, muszę zapłacić- pobiegła do samochodu, zastanawiając się tymczasem, dlaczego powiedziała akurat 'zaczekaj' nie miała pojęcia.
wróciła i zapłacił sprzedawcy.
-Dziękuję .
-Pomóc?-zapytał mężczyzna spoglądając na stos skrzynek. I kiedy Alicja już miała twierdząco pokiwać głową, Dawid wszedł je w słowo.
-Nie trzeba, ja się tym zajmę.
-Nie spieszysz się?- zapytała zdziwiona i lekko zaklopotana.
-Nie, mam jeszcze trochą czasu.
-No dobra, w takim razi do przyczepy- wskazała na czarnego, terenowego jeepa.

Po zapakowaniu wszystkich skrzynek, Ala zaproponowała, że podwiezie Dawida. Nie wiedziała jeszcze gdzie, ale to było bez znaczenia. Nie chciała jeszcze wracać do domu, nie czuła się dobrze. Nie zastanawiając się pojechała przed siebie. Dawid był trochę zdezorientowany i nie bardzo wiedział co zrobić kiedy domyślił się gdzie Alicja zmierza. Znał tę drogę na pamięć. Droga na ASP. Nagle z oczu dziewczyny zaczęły wypływać łzy. Coraz mocniej zaciskała ręce na kierownicy, tak samo mocno naciskała na gaz.
- Alicja.. -zaczął lekko wystraszony mężczyzna.- Alicja, może zwolnij, Alicja?- nie odpowiadała. Patrzyła tylko prosto przed siebie.
-Alicja zwolnij!- teraz już krzyknął. Zero reakcji.- Alicja!
Przerażona dziewczyna gwałtownie zahamowała. Na szczęście nikt za nimi nie jechał i uniknęli kolizji, albo i wypadku. Alicja natychmiast odpięła pas i wyszła z samochodu. Dawid zrobił to samo i pospiesznym krokiem powędrował w kierunku dziewczyny.
- Hey. Spokojnie..
-Przepraszam, nie wiem  co się ze mną stało- mówiła opierając się o maskę samochodu.- nie mam pojęcia dlaczego ruszyłam  tę stronę. Nie rozumiem mojej reakcji...
-Może wróciły wspomnienia, czasem wracają, tak niespodziewanie- zaczął ostrożnie.
-Ostatnio wracają coraz wcześniej..-powiedziała dziewczyna dosyć ponuro i jakby do siebie.
Wprawiła go tym zdaniem  w zakłopotanie, poczuł się winny.
-To moja wina-powiedział. Alicja poczuła wyrzuty, przecież nie chciała go obwiniać, nie jego- poznaliśmy się nagle i przez przypadek, zacząłem mówić o rzeczach, które bolą, przez które cierpisz. Przeprosiłem , ale to nic nie dało, bo słyszałaś te wszystkie słowa i teraz jest gorzej. Chcę ci teraz pomóc, naprawić to co zrobiłem źle, ale boją się , że będzie jeszcze gorzej...
Teraz mu przerwała:
-Posłuchaj. Pojawiłeś się w moim życiu nagle i przez przypadek. Zacząłeś mówić o rzeczach , które mnie bolą i przez które cierpię. Przeprosiłeś, ale to nie dało, bo przecież słyszałam te wszystkie słowa. Teraz chcesz pomóc, ale się boisz. Nie bój się. Bardzo dobrze, że tak się stało, że powiedziałeś to wszystko.
Od dawna próbowałam zapomnieć , wymazać z pamięci wszystkie moje wspomnienia związane z życiem przed wypadkiem i sam wypadek również.- do oczu naszły jej łzy. -Ale, ale tak nie można. To kawał  mojego życia, mojej historii,z której byłam dumna bardzo długo, to wszystko się wydarzyło! Nie można zapomnieć!
Pierwsza łza spłynęła po jej policzku.
Jako jedyny odważyłeś się, może nieświadomie, ale jednak, dałeś mi w twarz i sprawiłeś, że przestałam już uciekać. Zaczęłam walczyć i to dziwne, bo nie znam cię zbyt długo, ale czuję że to ty dajesz mi tą siłę do rezygnacji z porażki- druga łza spłynęła.- To  ty stanąłeś na mojej drodze zmusiłeś mnie do walki. I choć to jest bolesne i cierpię, to ja chcę takiego cierpienia  i czekam na tę ulgę, która jest coraz bliżej. Nie myślałam , że powiem to osobie, której praktycznie nie znam. Nigdy nie mówiłam o bólu.
-Uśmiechasz się- skwitował.
-No właśnie- powtórzyła uśmiech.
-I myślisz,że to prze ze mnie?
-Tak myślę. Ale teraz nie możesz odejść.Przepraszam, ale musisz mi pomóc. Czuję wsparcie, czuję je pierwszy raz w życiu, więc proszę, nie pozwól mi tego uczucia stracić-była roztrzęsiona, na nowo zaczęła płakać.
Dawid natychmiast ją objął. Przytulił ją do siebie bardzo mocno wiedząc ,że ona tego potrzebuje. A Alicja czuła się bezpieczna. Teraz myślała już tylko o zwycięstwie nad samą sobą. Wiedziała, że ten dzień był jednym wielkim przełomem, który odmieni jej podejście do życia. Wiedział, że czka ją trudna, potężna walka, ale nareszcie uwierzyła w powodzenia, bo miała przy osobę kogoś na kogo mogła liczyć. I nawet jeśli będzie bardzo , bardzo źle , będzie powtarzał : 'uda się nam'.
A on jakby czytał w myślach powiedział:
-Jestem za ciebie odpowiedzialny i jestem pewny, że nam się uda. Wylałaś już wszystkie łzy? Zostaw jeszcze trochę na te ze szczęścia- miał minę pełna troski, taki ciepły uśmiech. Teraz już wiedziała.. że im się uda. Pomyślała w tym momencie,że zdradza Kacpra, bo dziś uznała go za bohatera, ale Kacper ma 5 lat i nie potrafi jeszcze jej zrozumieć, choć czasem nie chcący mu się zdarza.  Pomimo to wiedziała, że nie odsunie się od Kacpra, przecież był jej jedyną rodziną, a rodziny nie zdradza. Uznała Dawida za nową szansę  od Boga, po prostu kolejnego pomocnika i człowieka, który na prawdę mógł ją obronić przed okrutnym losem. Przestała płakać i na spokojnie już wtuliła się w jej ostatnią nadzieję.
-Dziękuję.-powiedziała
-Proszę bardzo- odpowiedział zadowolony Mężczyzna.

_________________________________________________________
Hey. Lekkie opóźnienie. Przepraszam, ale odcięli mnie na jakiś czas i nie miałam fizycznej możliwości dodać posta, ale już jest. Może trochę krótki, ale myślę, że przełomowy. Ważny dla mnie i dla Alicji. Teraz będzie jeszcze ciężko, ale przynajmniej już wszystko jest jasne. Alicja wie na czym stoi.
A co tam u was?
 Wy też dokonujecie przełomowych zmian? Otwieracie się na nowe i decydujecie się na stanowcze wyrażanie samych siebie? Mam nadzieję, że tak, bo wydaje mi się, że warto :)
 A co do rozdziału: co myślicie?