sobota, 19 lipca 2014

Cześć.
Bardzo dawno nie opublikowałam tutaj żadnego kolejnego rozdziału, przepraszam.
Zmiana szkoły i poniekąd miejsca zamieszkania, otoczenie, nowi ludzie, nowe problemy, nowe okoliczności.. To wszystko spadło na mnie dosyć gwałtownie. Nieustanny brak czasu na jeden mały wdech .. tyle ciasno ustawionych obok siebie zajęć w dziennym grafiku sprawia, że człowiek momentalnie się dusi.
Pewnie każdy z was przeżył coś podobnego, bo to żadna oryginalna sprawa, tyle, że ja zawaliłam.

Wierzcie lub nie, ale przez ten czas nie próżnowałam, a już na pewno nie zapomniałam o was i nie porzuciłam bloga, chociaż ciągle bez powodzenia staram się znaleźć tyle czasu, żebyście byli zadowoleni z tego co napiszę.

Musicie wiedzieć, że założyłam drugiego bloga, który diametralnie różni się od tego.
Jestem tam cała ja. Wiecie, zaczęłam bawić się w poezję.
Wieem... to może nie najszlachetniejszy materiał by miał prawo nazywać się poezją, ale pewnego dnia postanowiłam spróbować pisać o swoich emocjach wierszem. I bardzo się zdziwiłam, kiedy zaczęło mi to sprawiać przyjemność. To chyba daje upust tej parze, która się we mnie zbiera. To tak jakby chroni mnie przed potężnym wybuchem, którego z drugiej strony nie zawsze udaje mi się uniknąć, ale kiedy najpierw napiszę o tym co czuję, to później ofiar tak jakby mniej.

Cieszę się, że skumulowałam was tutaj tak wielu i nie chciałabym z wami tracić kontaktu. Nadal chcę wiedzieć co myślicie o mojej pracy i czy jest ona warta czasu jaki poświęcacie na odświeżenie strony. Nie zważając nawet na to, że to inny wymiar mojej twórczości.

Mam wielką nadzieję, że nie jest jeszcze za późno by przekonać was do siebie jeszcze raz.
Po wciąż rosnącej liczbie odsłon tutaj, wiem, że część z was regularnie tu zagląda, za co niezmiernie dziękuję. Za cierpliwość.
Jestem w trakcie pisania nowego rozdziału opowiadania, ale w wolnych chwilach zapraszam was tutaj:



Czekam na wasze odwiedziny i komentarze. Zostawcie po sobie coś również tutaj.

Pozdrawiam was Ciepło,
Aneta  ▲▼

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 5 'Brutalnym ciosem zdobywa zaufanie dziewczyny, która nie ufa nikomu'

Alicja to wrak człowieka. Emocje, które jej towarzyszą przez całe życie to ekstremalne wybryki, ryzykowne ciosy, które dogłębnie ja kaleczą, pozostawiając za sobą głębokie rany, które goję się jedynie na zewnątrz. Każda blizna naznaczona na jej psychice symbolizuje inny rodzaj cierpienia.
Zycie już zawsze będzie dla niej trudne, choćby poprzez bariery, które sama sobie stwarza i nie ma odwagi ich przekroczyć. Boi się zaufać każde osobie napotkanej na jej krętej drodze. Doświadczona okrutnym losem i zrażona drastycznymi widokami, których nie jest w stanie pozbyć się z pamięci, niczym robot, automatycznie odrzuca wszystkie pomocne dłonie skierowane w jej stronę. Słów współczucia unika jak ognia. Gdy ktoś mówi jak bardzo jest mu żal, jak bardzo współczuje, ona za każdym razem przeżywa tę tragedię na nowo.
I nagle pojawia się pewien człowiek. Wygląda jak wszyscy inni, tylko nie jest smutny. Z dziwna pogodą na twarzy zaczyna mówić o rzeczach, które wywoływały u niej ból i obrzydzenie. Kilkoma zdaniami rozwala mur, który budowała przez kilka lat i przedziera się do jej najsłabszych punktów, uderza w samo sedno, tym samym brutalnym ciosem zdobywa zaufanie dziewczyny, która nie ufa nikomu. Staje się jej tlenem, powolnym, mozolnym, ale skutecznym lekiem na wszystko. Daje nadzieję ukojenie, w które zaczyna wierzyć.


Dawid wsiadł za kierownicę i udał się w stronę restauracji. Alicja na miejscu pasażera zwróciła głowę w kierunku okna spoglądając przez chwilę na staroświeckie zabudowania, po czym po prostu zasnęła. Nie śniła o niczym, a przynajmniej wydawało jej się, że to nie jest sen. Widziała wielką ciemną plamę, czarną przestrzeń, która powoli się oddalała i nagle poczuła, że ktoś delikatnie muska ja po ramieniu.Ale to nie był już sen.
-Hey, jesteśmy na miejscu.
Dziewczyna ocknęła się  i jakby wyrwana z jakiegoś transu zaczęła ciężko oddychać.
-Co się dzieje?- Zapytał mężczyzna, który na zgiętych kolanach patrzył na nią z troską przez otwarte drzwi samochodu.
- wszystko okay- powiedziała zwalniając oddech.
Wyszła z samochodu i powolnym gestem nakazała Dawidowi iść za nią. Nie zdążyli jednak wejść do środka, bo mały Kacper wybiegł z restauracji i wpadł siostrze niemalże w ramiona (był trochę za niski :D). ---Aaaaaaalaaa!- Zaraz za Kacprem wybiegła zniecierpliwiona Aga.
- Mówiłam ,żebyś tak nie wybiegł bo jeszcze - nie skończyła, gdy zobaczyła Alicję i Dawida przed drzwiami - o, Alicja. Przepraszam, ale musiałam go tutaj zabrać. Marco zadzwonił, że sam z Sebą i Marcela nie dają sobie rady. Gości już jest multum, i ciągle przybywa.. nie wyrabiamy.
-Jasne, już lecę się przebrać i zaraz przyjdę.

Dom rodzeństwa znajdował się naprzeciwko restauracji. Mała typowa Krakowska , zatłoczona wieczorami ulica w dzień wydawała się całkiem spokojna.. aż do weekendu. Turyści lubią takie miejsca.

Alicja wprowadziła chłopaków do salonu, po czym przeprosiła i poszła się odświeżyć i przebrać. Ubrała szare legginsy i przydużą czarną koszulkę na ramiączkach, włosy na nowo upięła w ciasny kok, po czym wróciła do gościa.
- Kacper, naszykowałam ci kanapki w kuchni , idź zjeść szybciutko, zaraz pójdziemy.
- No dobra, ale zęby umyję dopiero wieczorem!
Dziewczyna lekko westchnęła i ustała na warunek brata, Kacper pognał w kierunku kuchni, a ona przysiadła na kanapie obok Dawida i spokojnie zaczęła mówić.
-  Słuchaj , przepraszam cię za te całą dzisiejszą akcję. Emocje wzięły nade mną górę i przez chwilą zapomniałam o używaniu rozumu. Ty masz swoje życie, swoje obowiązki i nie powinnam cię pociągać do odpowiedzialności za moją bezradność- urwała, cisza nie trwała jednak długo, bp teraz Chłopak zaczął mówić:
-Ale pociągnęłaś, nie, ja sam się zobowiązałem i przysięgam , że dotrzymam obietnicy. I już nigdy nie przepraszaj mnie za swoje cierpienie, bo to nie jest kwestia wybaczenia, tylko akceptacji, pomocy i próby wsparcia. Ja chcę cie wspierać i chcę oglądać twoje zwycięstwo , a jestem pewien, że je zobaczę. Wyrzuć słowo 'przepraszam' ze swojego słownika , już nigdy nie chcę go od ciebie słyszeć, rozumiesz? Kiedy coś się dzieje, zadzwoń, natychmiast będę. Możesz na mnie polegać, zapisz to sobie wielkimi literami na ścianie.
Spojrzała mu w oczy i uwierzyła w każde jego słowo, poczuła ciepło bijące z jego oczy.
-Okay.
zadzwonił telefon.
'Alicja , brakuje pomidorów i mąki'-Aga  "towar jest w samochodzie, już biegnę"

-Muszę lecieć, urwanie głowy na dole.. A ty się spieszysz do siebie, już cię odwiozę.
-Nie trzeba, dziś mam wolne, chętnie pomogę tutaj.
-Poważnie?, nie musisz..
-Pomogę.
-Wielkie dzięki, Kacper!! Idziemy!
-Dobra, idę.
-chodź szybciutko- pospieszała brata

I prędko udali się w kierunku (nazwa restauracji)

(nazwa restauracji) to restauracja bardzo elegancka i dostojna o subtelnym i wykwintnym wnętrzu. Cicha muzyka sączy się niewidocznych dla gości głośników. Opanowanie i spokój , które tam panowały, tego dnia z trudem przenosiły się na kuchnię. Dziś  (nazwa restauracji)  bił rekordy jeśli chodzi o liczbę gości, wydawanych dań i tempo, wszystko działo się szybko.

Alicja i Dawid ledwo przekroczyli próg, a już wiązali firmowe fartuchy.
- Ja rozładuję towar- krzyknął mężczyzna.
- Okay, ja lecę na kuchnię!

Alicja większość czasu spędzała w kuchni, panując nad zdyscyplinowaniem, choć zdarzyło jej się kilka razy kelnerować co jednak tego dnia należało do zajęć Dawida. Kacper stał przy drzwiach i witał gości wręczając kobietom róże. Był bardzo uroczy. Dawid cały czas miał go na oku. w końcu kilkuletni chłopczyk nie może być zbyt bezpieczny, gdy przez drzwi przewijają się tłumy nieznajomych ludzi, ale cóż.. wymyślił sobie, że pomoże Ali w pracy i nie chciał się wycofać.
Alicja nie myślała już tego dnia o rozmowie z Dawidem. Wzięła sobie  do serca jego słowa, a na dalsze rozmyślanie nie miała już czasu. Dawno już nie miała tyle pracy w restauracji..

Po zamknięciu lokalu wszyscy pracownicy usiedli przy stoliku i wspólnie wymieniali się wrażeniami minionego dnia. Nawet Alicja przekazała kilka uwag, co wyraźnie zaskoczyło towarzystwo. Nikt jednak nie odważył się zwrócić na to uwagi, każdy wiedział,  że to dobry początek.
Gdy wszyscy już wyszli, w lokalu została już tylko Ala z Kacprem i Dawid.




________________________________________________________

Oy, dawno mnie tu nie było.. Przepraszam, ale trochę się ostatnio porobiło, do tego egzaminy, które mam za 2 tygodnie. Mam nadzieję, wracam w dobrym stylu, i ,że do końca nie zawiodłam.Proszę, podzielcie się refleksjami w komentarzach. Jak zwykle krytyka mile widziana .

Jeszcze jedno!
Proszę was o wsze własne pomysły na nazwę restauracji Alicji.. Coś stonowanego, żeby każdy zapamiętał. Napisałam tu już tyle rzeczy ,ale nazwy za nic nie potrafię wymyślić. Więc jeśli cis takiego wpadnie wam w ucho , to napiszcie  :D

Dzięki za pomoc i miłego czytania :)

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 4 'Uznała Dawida za nową szansę od Boga'

Nad ranem, nieco zdezorientowana Alicja obudziła się na podłodze pod oknem. Spojrzała na porozrzucane zdjęcia i ukryła twarz w dłoniach. Bezradność i kompletna pustka całkowicie pochłonęły jej umysł. Nie wiedziała jak wstać i przeżyć ten dzień, jak znowu pokazywać Kacprowi, że wszystko jest w porządku, jak udawać, że wszystko jest dobrze. Nienawidziła tego robić.Okłamywała wszystkich, choć wszyscy i tak znali prawdę. Musiała .No bo co jej innego pozostało? Rzucić się pod samochód, może z mostu? Co by to dało?Musiała mieć nadzieję, że jeszcze przyjdzie ulga, choć niewielka  pomimo, że tej nadziei z dnia na dzień było coraz mniej.
Wstała i poszła do pokoju Kacpra. Stanęła w drzwiach spoglądając na pogodną twarzyczkę małoletniego bohatera. Bohatera, bo to on zmusił ją do mobilizacji, to on uratował ją przed całkowitą porażką. Zawdzięczała mu życie i sens istnienia. Wiedziała, że jej potrzebował wtedy, kiedy on był dla niej największą potrzebą. Postawił ją przed faktem dokonanym: musiała walczyć. Zdarzały się  dni ciemniejsze od tych, które nastają codziennie,jeszcze ciemniejsze i jeszcze trudniejsze, jakby się zastanowić to nawet bardzo często. Ale rodzina, którą był niski, mądry, bystry kilkuletni chłopczyk, dawała jej wszystko by udało jej siłę te dni, miesiące wytrzymać. Za to była mu dłużna.
Stała i myślała. Nie czuła jednak jak szybko płynie czas, jak godziny zamieniają się w minuty.
Spojrzała na zegar na ścianie. 7:18 Zadzwoniła do Pauliny, żeby przyjechała na chwilę doKacpra. Chłopak zwykle zostawał z Pauliną kiedy Alicja jechała do hurtowni.
Popatrzyła jeszcze raz w kierunku małolata, po czym wyszła. Ubrała swoje ciemne rzeczy, zabrała torbę, portfel i wyszła z domu. wsiadła do samochodu, odpaliła silnik i pojechała do warzywniaka po zakupy do restauracji.

Na miejscu złożyła zamówienie sprzedawcy, ale zapomniała, że portfel zostawiła w samochodzie. Gwałtownie odwróciła się na pięcie i poczuła, że na kogoś nadepnęła. Przed jej oczyma ukazał się Dawid.
-Przepraszam. Znowu.- powiedziała, zamyślona.
-Cześć. w Porządku, zakupy?
-Zaczekaj, muszę zapłacić- pobiegła do samochodu, zastanawiając się tymczasem, dlaczego powiedziała akurat 'zaczekaj' nie miała pojęcia.
wróciła i zapłacił sprzedawcy.
-Dziękuję .
-Pomóc?-zapytał mężczyzna spoglądając na stos skrzynek. I kiedy Alicja już miała twierdząco pokiwać głową, Dawid wszedł je w słowo.
-Nie trzeba, ja się tym zajmę.
-Nie spieszysz się?- zapytała zdziwiona i lekko zaklopotana.
-Nie, mam jeszcze trochą czasu.
-No dobra, w takim razi do przyczepy- wskazała na czarnego, terenowego jeepa.

Po zapakowaniu wszystkich skrzynek, Ala zaproponowała, że podwiezie Dawida. Nie wiedziała jeszcze gdzie, ale to było bez znaczenia. Nie chciała jeszcze wracać do domu, nie czuła się dobrze. Nie zastanawiając się pojechała przed siebie. Dawid był trochę zdezorientowany i nie bardzo wiedział co zrobić kiedy domyślił się gdzie Alicja zmierza. Znał tę drogę na pamięć. Droga na ASP. Nagle z oczu dziewczyny zaczęły wypływać łzy. Coraz mocniej zaciskała ręce na kierownicy, tak samo mocno naciskała na gaz.
- Alicja.. -zaczął lekko wystraszony mężczyzna.- Alicja, może zwolnij, Alicja?- nie odpowiadała. Patrzyła tylko prosto przed siebie.
-Alicja zwolnij!- teraz już krzyknął. Zero reakcji.- Alicja!
Przerażona dziewczyna gwałtownie zahamowała. Na szczęście nikt za nimi nie jechał i uniknęli kolizji, albo i wypadku. Alicja natychmiast odpięła pas i wyszła z samochodu. Dawid zrobił to samo i pospiesznym krokiem powędrował w kierunku dziewczyny.
- Hey. Spokojnie..
-Przepraszam, nie wiem  co się ze mną stało- mówiła opierając się o maskę samochodu.- nie mam pojęcia dlaczego ruszyłam  tę stronę. Nie rozumiem mojej reakcji...
-Może wróciły wspomnienia, czasem wracają, tak niespodziewanie- zaczął ostrożnie.
-Ostatnio wracają coraz wcześniej..-powiedziała dziewczyna dosyć ponuro i jakby do siebie.
Wprawiła go tym zdaniem  w zakłopotanie, poczuł się winny.
-To moja wina-powiedział. Alicja poczuła wyrzuty, przecież nie chciała go obwiniać, nie jego- poznaliśmy się nagle i przez przypadek, zacząłem mówić o rzeczach, które bolą, przez które cierpisz. Przeprosiłem , ale to nic nie dało, bo słyszałaś te wszystkie słowa i teraz jest gorzej. Chcę ci teraz pomóc, naprawić to co zrobiłem źle, ale boją się , że będzie jeszcze gorzej...
Teraz mu przerwała:
-Posłuchaj. Pojawiłeś się w moim życiu nagle i przez przypadek. Zacząłeś mówić o rzeczach , które mnie bolą i przez które cierpię. Przeprosiłeś, ale to nie dało, bo przecież słyszałam te wszystkie słowa. Teraz chcesz pomóc, ale się boisz. Nie bój się. Bardzo dobrze, że tak się stało, że powiedziałeś to wszystko.
Od dawna próbowałam zapomnieć , wymazać z pamięci wszystkie moje wspomnienia związane z życiem przed wypadkiem i sam wypadek również.- do oczu naszły jej łzy. -Ale, ale tak nie można. To kawał  mojego życia, mojej historii,z której byłam dumna bardzo długo, to wszystko się wydarzyło! Nie można zapomnieć!
Pierwsza łza spłynęła po jej policzku.
Jako jedyny odważyłeś się, może nieświadomie, ale jednak, dałeś mi w twarz i sprawiłeś, że przestałam już uciekać. Zaczęłam walczyć i to dziwne, bo nie znam cię zbyt długo, ale czuję że to ty dajesz mi tą siłę do rezygnacji z porażki- druga łza spłynęła.- To  ty stanąłeś na mojej drodze zmusiłeś mnie do walki. I choć to jest bolesne i cierpię, to ja chcę takiego cierpienia  i czekam na tę ulgę, która jest coraz bliżej. Nie myślałam , że powiem to osobie, której praktycznie nie znam. Nigdy nie mówiłam o bólu.
-Uśmiechasz się- skwitował.
-No właśnie- powtórzyła uśmiech.
-I myślisz,że to prze ze mnie?
-Tak myślę. Ale teraz nie możesz odejść.Przepraszam, ale musisz mi pomóc. Czuję wsparcie, czuję je pierwszy raz w życiu, więc proszę, nie pozwól mi tego uczucia stracić-była roztrzęsiona, na nowo zaczęła płakać.
Dawid natychmiast ją objął. Przytulił ją do siebie bardzo mocno wiedząc ,że ona tego potrzebuje. A Alicja czuła się bezpieczna. Teraz myślała już tylko o zwycięstwie nad samą sobą. Wiedziała, że ten dzień był jednym wielkim przełomem, który odmieni jej podejście do życia. Wiedział, że czka ją trudna, potężna walka, ale nareszcie uwierzyła w powodzenia, bo miała przy osobę kogoś na kogo mogła liczyć. I nawet jeśli będzie bardzo , bardzo źle , będzie powtarzał : 'uda się nam'.
A on jakby czytał w myślach powiedział:
-Jestem za ciebie odpowiedzialny i jestem pewny, że nam się uda. Wylałaś już wszystkie łzy? Zostaw jeszcze trochę na te ze szczęścia- miał minę pełna troski, taki ciepły uśmiech. Teraz już wiedziała.. że im się uda. Pomyślała w tym momencie,że zdradza Kacpra, bo dziś uznała go za bohatera, ale Kacper ma 5 lat i nie potrafi jeszcze jej zrozumieć, choć czasem nie chcący mu się zdarza.  Pomimo to wiedziała, że nie odsunie się od Kacpra, przecież był jej jedyną rodziną, a rodziny nie zdradza. Uznała Dawida za nową szansę  od Boga, po prostu kolejnego pomocnika i człowieka, który na prawdę mógł ją obronić przed okrutnym losem. Przestała płakać i na spokojnie już wtuliła się w jej ostatnią nadzieję.
-Dziękuję.-powiedziała
-Proszę bardzo- odpowiedział zadowolony Mężczyzna.

_________________________________________________________
Hey. Lekkie opóźnienie. Przepraszam, ale odcięli mnie na jakiś czas i nie miałam fizycznej możliwości dodać posta, ale już jest. Może trochę krótki, ale myślę, że przełomowy. Ważny dla mnie i dla Alicji. Teraz będzie jeszcze ciężko, ale przynajmniej już wszystko jest jasne. Alicja wie na czym stoi.
A co tam u was?
 Wy też dokonujecie przełomowych zmian? Otwieracie się na nowe i decydujecie się na stanowcze wyrażanie samych siebie? Mam nadzieję, że tak, bo wydaje mi się, że warto :)
 A co do rozdziału: co myślicie?


sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 3 ' I najgorsze było to, że nie żałowała'

Wstał nowy dzień. Był ciepły i słoneczny, ale mimo to ponury, następny ponury dzień w życiu Alicji. Po kolejnej ciężkiej nocy, pełnej smutku rozpaczy Alicja znów otworzyła oczy i pełna poczucia ,że ten dzień będzie tak samo nudny i smętny jak poprzedni, wstała i zarzuciła na siebie swoje ciemne spodnie i ciemną koszulkę, po czym szybkim krokiem skierowała się w stronę pokoju brata. Cicho i bezszelestnie otworzyła drzwi. Kacper potrafi zbudzić się przy najcichszym hałasie, a później często płacze ze strachu. Trauma po wypadku tkwi w nim niczym mroczna siła , której nie może się wyzbyć.

Alicja powoli weszła do pomieszczenia ,wolno zbliżyła do łóżka .

- Obudź się.Wstawaj- mówiła lekko głaszcząc chłopca po włosach- .Wstawaj

- Mmmm- dostała w odpowiedzi - i chłopczyk szybko odwrócił głowę w jej stronę.

- Co dziś robimy?- Zapytał patrząc jej w oczy.

- Zaraz jedziemy do centrum, więc wstawaj, muszę jeszcze zdążyć cię ubrać i przygotować śniadanie .

- Jestem już duży, umiem się sam ubrać- powiedział z pewną miną.

- No dobra, zobaczymy, chodź.

Wzięła chłopca za rękę i razem poszli do kuchni.Zjedli śniadanie, a później poszli do pokoju.

- Dobra, to ja ci teraz naszykuję spodenki i koszulkę a ty zupełnie sam się ubierzesz, okey?

- okey, ale musisz wyjść z pokoju.

- Co? Masz 5 lat..

- Noo właśnie , mam już 5 lat !- Spojrzał na nią z kapryśną miną po czym dziewczyna wyszła z pokoju.

Kiedy Alicja sprzątała po śniadaniu do kuchni wszedł prawie perfekcyjnie ubrany małolat.

- Widzisz. Jestem miszczem- Tak właśnie powiedział 'miszczem'.

- Brawo miszczu, teraz ubieramy buty i jedziemy.

Alicja pomogła bratu zawiązać sznurówki, po czym wymaszerowali z domu. Alicja nie wiedziała jeszcze, że ten dzień, odmieni jej życie.




Rodzeństwo szło pieszo do banku, kiedy nagle na chodniku do Alicji uderzył jakiś mężczyzna. Biegł szybko i potknął się wpadając na dziewczynę. Rozsypały się wszystkie jego dokumenty i zmieszały z papierami Alicji.

- Cholera jasna- wymamrotał pod nosem- Przepraszam, spieszyłem się i nie zauważyłem cię.

- W porządku, pomogę- uchyliła się i zaczęła zbierać kartki z krzywo poukładanej kostki brukowej.

- O, to chyba twoje- powiedział nieznajomy i podał arkusz dziewczynie, ona spojrzała na nie i po krotkiej chwili namyślenia zaprzeczyła.

- Nie, chyba jednak należy do ciebie.

- A. Racja, to moje - powiedział uśmiechając się . Jego uśmiech był chyba piękny. Proste białe zęby wyłoniły się zza warg. Alicja dostrzegła to piękno i długo wpatrywała się w uśmiech mężczyzny, po czym ich oczy się spotkały. Dziewczyna myślała o tym, że od dawna nikt poza Kacprem nie patrzył w jej oczy. Czas się zatrzymał.

Z chwili otumanienia wyrwał ich Kacper. Zawołał do siostry wskazując na plakat wywieszony na tablicy ogłoszeń.

- Patrz! to twoje zdjęcie!

Alicja spojrzała w kierunku ogłoszenia "POKAZ KOŃCOWY LAUREATÓW AKADEMII SZTUK PIĘKNYCH". Te słowa niezwykle mocno uderzyły do Alicji.

- To nie jestem ja..- skłamała. Była pewna,że to ją przedstawia tamta fotografia, pamiętała nawet dzień w którym było robione..

- Na pewno ty, przecież mamy takie samo zdjęcie w albumie w pudełku w szafie, pamiętam. - upierał się chłopiec, zmieszana Alicja nie wiedziała co odpowiedzieć.

- O. Więc przed kilkoma minutami stratowałem gwiazdę ASP..miło poznać: Dawid. -powiedział pół żartem, pół serio zdumiony mężczyzna.

- Nie jestem gwiazdą ASP, to pomyłka. Nie moje zdjęcie. - powiedziała prawie wchodząc mu w słowo z zakłopotaną miną.

- Jesteś pewna? Ta dziewczyna na zdjęciu jest nawet do ciebie podobna. Hey mały - nieznajomy zwrócił się do Kacpra- powiedz, to twoja mama, nie ?

- Nie mama tylko siostra, Ala jest moją siostrą. -odpowiedział chłopiec z uśmiechem.

- Alicja Trojanowska.- delikatnie wypuścił te słowa z ust wbijając wzrok w chodnik.

- Co? Skąd wiesz? - zapytała zaskoczona Alicja.

- Twoje nazwisko widnieje na tablicy absolwentów na uczelni. A Levittoux często o tobie wspominała.

To nazwisko, to już za dużo jak na jeden dzień. Alicja nie wytrzymała.

- Przepraszam, ale muszę już iść.- powiedziała odwracając twarz, aby Dawid nie zauważył jej oczu do których szybko napłynęły łzy.- Chodź Kacper.- wzięła go za rękę i poprowadziła przez zatłoczone pasy.

- Pa Dawid!- Krzyknął chłopczyk odwracając się w stronę nieznajomego i pomachał mu na pożegnanie.

Zdezorientowany Dawid pobiegł jeszcze za dziewczyną i doganiając ją po drugiej stronie ulicy zaczął mówić.

- Przepraszam jeżeli powiedziałem za dużo. . Wiem co przeżyłaś i bardzo mi przykro, że się tak zachowałem. Po prostu nie skojarzyłem od razu kim jesteś i wyparzyłem z tym ASP jak idiota, przepraszam, domyślam się, że zabolało. Nie chciałem.

- Yy.. w porządku- mówiła ścierając spływającą po policzku łzę.- przecięż nie mogłeś wiedzieć, nic się nie stało, naprawdę. Po prostu mnie zaskoczyłeś ta tablicą i Levittoux... Studiujesz tam- zapytała ostrożnie.

- Studiowałem, skończyłem w zeszłym roku , dlatego wiem o Levittoux. bardzo często zdarzało jej się powtarzać " Tak jak Alicja ! Tak jak Alicja.. dlaczego nie pojmujecie tak, jak ona" Mówiła o tobie jak o legendzie, zawsze byłaś najlepsza. . może tam kiedyś wpadniesz.. ?

- Co, ja? - zapytała jak oparzona- nie, nie tańczę. Prowadzę biznes. MAm restaurację. Pracuję, opiekuję się bratem, płacę rachunki, - mówiła jak nakręcona- robię zakupy, odbieram pocztę..
- Hey, w porządku, rozumiem - przerwał uspokajając ją - nie było pytania, przepraszam.
- To ja przepraszam, chyba naskoczyłam na ciebie, nie wiem dlaczego tak zareagowałam- odpowiedziała gdy już ochłonęła.
- Rozumiem, jeszcze za wcześnie.. - powiedział Dawid- już dobrze?-Spojrzał na nią z troską i poczuciem winy .
- Tak, tak.. dzięki.
- Będę się już zbierać. Podrzucić cię gdzieś? ?
- Nie, dzięki jestem samochodem. No to lecę. Praca nie zaczeka. Do zobaczenia- Uśmiechnął się jeszcze i odszedł.

Alicja stała jeszcze chwilę w tym samym miejscu. Wszystkie wspomnienia wróciły, ale niespodziewanie tylko te dobre. Nie wypadek, nie kłótnie z rodzicami. Tylko taniec. Uśmiechnęła się lekko. Od dawna nie doznała tego uczucia a teraz przekonała się że dalej to potrafi , tak jak kiedyś.. Uśmiechać się. Otrząsnęła się w momencie kiedy Kacper pociągnął ją za rękę. nie szybko wróciła na ziemię. Kacper! Zupełnie o nim zapomniała.

- Jestem Strasznie głodny, idziemy?

-Tak, tak - odpowiedziała i razem udali się w kierunku samochodu.



Wieczorem Alicja dużo myślała. O akademii, o tańcu , o rodzicach. Łzy lały się jak paciorki. Teraz Alicja płakała. Szczerze płakała , lecz nie z bólu, ale z żalu i tęsknoty. Nie ma już nic na czym kiedyś jej zależało. Z górnej półki szafy wyciągnęła okrągłe pudełko. Położyła je na łóżku i kolejno wyjmowała zawartość . Puenty, kostium, zdjęcia. Spoglądała na to wszystko jak kiedyś, jak na spełnienie marzeń. Zaczęła przebierać w zdjęciach .. były te z występów i zajęć.. zdjęcia z ludźmi, z którymi nie utrzymuje kontaktu, a kiedyś nazywała ich przyjaciółmi. I zdjęcie grupowe.. wszyscy z dumnymi rodzicami i rodzeństwem.. tylko ona stała sama.. zakuło ją w sercu. Wtedy bardzo brakowało jej rodziny, ale wiedziała ,że zawsze może do nich wrócić. Teraz też tęskni, ale ich powrót nie jest już możliwy. Natknęła się na zdjęcie z jednego ze spektakli, to zdjęcie które widniało na plakacie w gablocie.. spojrzała na nie ujrzała swój wyraz twarzy . wszystko sobie przypomniała. To nie był spektakl tylko próba.. Próba przed ostatnim pokazem którego nie zatańczyła.. ten spektakl, za który jej rodzice przypłacili życiem .Wzięła zapalniczkę i podeszła do okna. Cicho je otwierając usiadła na parapecie tak, że jej nogi zwisały teraz 20 metrów nad ziemią. Nacisnęła przycisk i płomień wystrzelił z małego, czarnego "pudełeczka" Płomień powoli pochłaniał czarno-biały arkusz. Pierwszy raz od 2 lat myślała o tańcu . O szkole jej marzeń, o ówczesnym przełamywaniu barier, o wszystkich przyjaciołach, których straciła, o kłótniach z rodzicami. I najgorsze było to, że nie żałowała, nie żałowała, tego, że się im sprzeciwiła, że robiła na przekór ich woli i robiła to czego nienawidzili. Nie żałowała i chyba właśnie dlatego tak nienawidziła samej siebie. Pierwszy raz od tak dawna myślała o tańcu, że może do tego wrócić, lecz bała się tego, bała się nadziei , która pojawiła się dziś w jej sercu. Obwiniała taniec o wszystko co złe.. o śmierć rodziców. Nie rozumiała jak mogła jeszcze myśleć o tym by powrócić do tego co tak ciążyło jej rodzicom... ale myślała. Spojrzała raz jeszcze na ogień, który płonął już prawie na jej dłoni i powoli zrzuciła go w dół. Patrzyła jeszcze jak płomień leci w otchłań i znów zaczęła płakać . Tęskniła, tak cholernie tęskniła za rodzicami. Sięgnęła po telefon , włączyła pocztę i zaczęła słuchać.



" Kochanie. Jedziemy z ojcem na twój pokaz. Dostałam zawiadomienie o twoim sukcesie na uczelni i zrozumiałam, że ty już zdania nie zmienisz. Żyj i spełniaj kolejne marzenia. bez względu na reakcję innych wiedz, że ja zawsze będę z ciebie dumna . A ojciec też się przekona, zobaczysz, jeszcze cię przeprosi, jestem pewna. Kocham cię i zawsze będę, mama.'





i znowu.



" Kochanie. Jedziemy z ojcem na twój pokaz. Dostałam zawiadomienie o twoim sukcesie na uczelni i zrozumiałam, że ty już zdania nie zmienisz. Żyj i spełniaj kolejne marzenia. bez względu na reakcję innych wiedz, że ja zawsze będę z ciebie dumna . A ojciec też się przekona, zobaczysz, jeszcze cię przeprosi, jestem pewna. Kocham cię i zawsze będę, mama.'



Te słowa trafiały do niej niczym ostry bicz. Bolały, ale nie przestawała ich słuchać. Mimo że każde słowo sprawiało jej cierpienie ,to tym samym jej głos był dla niej ukojeniem, bo znowu poczuła mamę blisko siebie, czuła jej miłość i ciepło. Na nowo zaciągała powietrze. Rozpacz i ból rozrywały jej serce. Płakała jak nigdy dotąd, nie mogła przestać, nie chciała. Osunęła się na ziemię i powoli zasypiała w katuszach .



_____________________________________________________________________________

I co powiecie na ten rozdział? Zaczęły się dialogi, Alicja wraca do życia, powoli, ale wraca. No i płacze- naprawdę. Jak wam się podoba?

wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 2 'Ostatni powód, dla którego tu jestem'

Zaczęła się rozmowa, potem się kłócili. Kobieta próbowała przekonać męża o racji córki. On jednak był nieugięty w swoich przekonaniach. Napięcie rosło coraz bardziej i było coraz głośniej. Zalana łzami kobieta na próżno próbowała uspokoić wściekłego mężczyznę. Ten  purpurowy na twarzy, ze złości uderzał rękoma o kierownicę. Temperatura z sekundy na sekundę wyższa i wyższa. mały chłopiec usadowiony na tylnym siedzeniu samochodu też nie wytrzymywał  i zaczął krzyczeć i płakać równocześnie. Wołał tylko raz 'mamo!', raz 'tato' z całych sił. oni jednak nie reagowali na zachowanie syna. Wszystko wrzało i gotowało się nieustannie.
0,1 sekundy - dokładnie tyle trwał głuchy krzyk. Później była tylko cisza.


Alicja zaczynała właśnie rozgrzewkę. Rozciągające ćwiczenia tancerzy przerwał jeden z trenerów, który robiąc wokół siebie niewielkie zamieszanie, z wielkim przejęciem przedstawił obecnym tragiczną wiadomość, po czym włączył telewizor, który wisiał na ścianie. "..śmiertelny wypadek na obrzeżach Krakowa. Kierowca prawdopodobnie stracił panowanie nad pojazdem aczkolwiek nie wykryto śladów alkoholu w organizmie ofiary "- mówiła podenerwowana dziennikarka.  Pokazano nagranie na żywo.panika ludzi, karetka, policja i fragmenty roztrzaskanego samochodu.Niczym piorun uderzył do Alicji obraz zgniecionej rejestracji, znała te numery. Z niedowierzaniem powtórzyła w pamięci cyfry tablicy samochodu swoich rodziców mając nadzieję, że znajdzie różnicę. Nie znalazła. Wpół sparaliżowana sięgnęła po telefon i wystukując na klawiaturze kolejne guziki próbowała łączyć się z rodzicami. 'Abonent ma wyłączony telefon lub znajduje się poza zasięgiem sieci' próbowała jeszcze raz i znowu tłumacząc to zapracowaniem w restauracji. Kiedy spojrzała na wyświetlacz zauważyła, powiadomienie o wiadomości głosowej od mamy sprzed trzech godzin. Doznała poczucia ulgi, lecz nie na długo.
" Kochanie. Jedziemy z ojcem na twój pokaz. Dostałam zawiadomienie o twoim sukcesie na uczelni i zrozumiałam, że ty już zdania nie zmienisz. Żyj i spełniaj kolejne marzenia. bez względu na reakcję innych wiedz, że ja zawsze będę z ciebie dumna . A ojciec też się przekona, zobaczysz, jeszcze cię przeprosi, jestem pewna. Kocham cię i zawsze będę, mama.'
Zamarła. Alicja powoli osunęła się na ziemię. nie płakała, ale je szeroko otwarte oczy wylewały masę łez. nie płakała. Słone krople leciały z oczu jedna po drugiej, ale nie płakała. wstała i niczym w amoku wyszła z budynku. Nieświadomi ludzie próbowali ją zatrzymać. A ona nie zważając na nich biegła. Przebiegła ponad kilometr, aż dotarła do miejsca wypadku. Nadal wylewała łzy, ale nie płakała. Stała tylko w miejscu i patrzyła i wciąż nie płakała. Widziała jak policjanci zapinali dwa czarne, plastikowe worki. Po chwili jej wzrok utkwił w jednym miejscu. Nieprzytomny chłopczyk walczył o życie, a dokładniej lekarze o to walczyli. Po niespełna godzinie reanimacji, blady chłopczyk uchylił ciężkie powieki. Otworzyło oczy i głęboko zaciągnął powietrze do płuc co wyraźnie sprawiło mu ból, o czym świadczył lekki grymas jego twarzy, lecz.. żył. Alicja wykonała ruch pierwszy od godziny. Krok do przodu i jeszcze jeden i następny. Coraz szybciej pokonując odległość między nią a chłopcem stawiała kolejne kroki aż w końcu zaczęła biec. Wtargnęła pomiędzy medyków i z całej siły opadła na słabe ciałko dziecka. Całym sercem oparła się o jego wierzchu. Lekarze zaczęli krzyczeć, aby przestała, aby odeszła. A ona? a ona powiedziała ostatnie 9 słów z tak wielką pewnością. Z pewnością i żalem największym jaki poczuła w życiu. 'TO MÓJ BRAT, OSTATNI POWÓD DLA KTÓREGO TU JESTEM' Wykrzyczała to zdanie prosto w oczy jednego z lekarzy. Ich twarze dzieliły zaledwie centymetry. Mężczyzna nic nie powiedział. Odsunął się jedynie i spojrzał na nią z ogromnym bólem. Bólem tak wielkim jakby naprawdę sam go poczuł.

Od tego wydarzenia minęły 2 lata. Alicja ma 25 lat i nadal czuje to samo. Ziąb , próżnię i chaos, które wypełniają jej serce.Brat był jej jedynym oparciem. Cudem przeżył katastrofę i ten właśnie cód był jedynym znakiem i powodem dla którego żyła.
Przejęła restaurację ojca, była tam głównie kierownikiem, czasem jednak  sama tam gotowała. Udało jej się skończyć akademię z wyróżnieniem i świetną rekomendacją, mimo to uznała swój dawny plan na przyszłość za nieważny i rzuciła  w kąt powołanie. Nie przyszła nawet na uroczystość zakończenia Akademii. Nigdy później o tańcu nie mówiła, aż do pewnego  dnia przełamania.

____________________________________________________________________
No, drugi rozdział. Co myślicie?
Postanowiłam przedstawić tę katastrofę bez zbędnych dialogów i wydaje mi się, że słusznie. Taki opis wewnętrzny przeżyć też jest czasem potrzebny . Jak widać powoli kończę wprowadzenie i myślę, że następny rozdział ukaże się już w postaci akcji właściwej, dlatego proszę się nie zniechęcać dzisiejszym długim opisem. Mam nadzieję, że jeszcze wpadniecie. Pozdrawiam ;P

sobota, 5 stycznia 2013

Rozdział 1 ' Poddałeś się i jestem pewna, że nadal cierpisz.'


 Pewnego dnia do drzwi domu Trojanowskich zapukał listonosz. Wręczył kobiecie (pani domu) białą kopetę ze złotym nadrukiem logo ASP na wierzchu. Nieotwarta koperta spoczęła na blacie stołu. Kobieta z niecierpliwością  wpatrywała się w przedmiot. Ze łzami w oczach wspominała każdą kłótnią z córką, kiedy ta wchodziła do domu i wręczała rodzicom kolejne oferty ze szkół tańca. Wszystkich. Baletowych, hip-hop’owych, jazz’owych, salsa, tango. Codziennie inna propozycja i codziennie ta sama kłótnia. Że to się nie opłaca, że nic z tego nie będzie miała, że musi jakoś zarabiać. Doskonale pamiętała sceny z przeszłości kiedy jej mąż ostrym tonem wykrzykiwał wszystkie przykre słowa. Prawie plując  krzyczał prosto w twarz małej dziewczynki… potem nastolatki, później dorosłej kobiety. Przez lata nie zmieniał tonu gdy z nią rozmawiał. W końcu odeszła. A matka na lata utkwiła w uczuciu bezsilności  i wyrzutów sumienia, że mogła temu zapobiec.
Teraz  drżącą ręką skinęła w kierunku koperty. Sięgnęła po nią i ostrożnie otworzyła. Delikatnie wyjęła jej zawartość i zaczęła czytać.

Powiadomienie
Z niezmierną  dumą pragniemy powiadomić iż Alicja Trojanowska została odznaczona tytułem MISTRZA Uczelni w dziedzinie Tańca Pięknego w konkursie pt. ’’Wyrażenie emocji wspomagane techniką’’ Uczestniczka zachwyciła nienaganną postawą, umiejętnościami i przede wszystkim  emocjami, które wyznała w niezwykle przejrzysty sposób. Ból i uwięzienie , które przedstawiła zostały wspaniale przez nią zinterpretowane.

Zapraszamy na pokaz końcowy , zorganizowany okazji ukończenia roku akademickiego, który odbędzie się 27 maja o godzinie 18 w Centrum Sztuki przy ASP w Krakowie.
Zatopiona w łzach matkę nawiedziło uczucie zrozumienia, współczucia i wstydu. Raz jeszcze spojrzała na datę widniejącą  n samym dole arkusza. Opóźnione zaproszenie dotarło w dzień pokazu. Zdenerwowana kobieta spoglądała beztrosko na zegarek . było nieco po 14. W jej głowie pojawiła się myśl, że jeśli wyjedzie teraz to może jeszcze zdążyć. Pospiesznie pobiegła e stronę gabinetu jej męża.
-Wstawaj. Ubieram Kacperka i jedziemy. Dziś o 18 w Krakowie jest pokaz. Alicja wystąpi.
-słucham?
-nasza córka została mistrzynią uczelni.
-nie chcesz chyba jechać jej pogratulować ?!
-Taki właśnie mam zamiar.
-Nasza córka przejmie interes! Zrozumie to, kiedy tylko przestanie bujać w obłokach i wróci na kolanach do tatusia błagając, żeby przyjął ją do pracy! Z tańca nie wyżyje! Ten zawód nie ma przyszłości!
-Ona wysłuchała naszej propozycji ja jej przyszłość. Teraz my pojedziemy zobaczyć jej plany. Chociaż spróbuj ją zrozumieć.
-Próbowałem! Ale jakoś nie mogę pojąć co jest takiego niesamowitego w byciu bezdomnym i bezrobotnym!
-Ty tez miałeś ambicje! I też tak samo wysoko mierzyłeś jak ona!
-Ale szybko zrozumiałem, że z tego nie ma chleba!

-Nie, nie, szybko to twój ojciec zapisał na ciebie restaurację i nie było już odwrotu!
-I dzięki Bogu, że to zrobił! Bo teraz wszyscy leżelibyśmy na bruku!
-Już nie pamiętasz jak cierpiałeś kiedy ojciec odciął ci wszelkie dochody i nie mogłeś tańczyć, bo nie miałeś gdzie i za co. Przychodziłeś do mnie i żaliłeś się, na zawsze pozbawił cię cienia spełnienia. Teraz robisz to samo Alicji  a ona tak samo cierpi jak ty wtedy! Przypomnij sobie jak płakałeś nocami! Pamiętam jednak jak szybko się poddałeś .. mimo  tak wielkiego cierpienia poddałeś się i jestem pewna że nadal cierpisz! Za to Alicja miała tą siłę, która pozwoliła jej stanąć na swoim. I zrobiła to. Jakoś  wyszło jej to lepiej niż tobie! Nie poddała się i za to powinieneś ją podziwiać i wspierać !
-nie będę jej w niczym wspierać ani jej podziwiać , bo zasrała sobie życie tak jak ja zrobiłbym to 20 lat temu !
-Ubierz się i czekaj przy samochodzie, ja przyjdę jak tylko ubiorę Kacpra. –spokojnie powiedziała już bez krzyku.
Mężczyzna zgodził się jedynie zawieźć żonę pod amfiteatr. sam nie zamierzał wejść do środka. Przed wyjazdem kobieta próbowała dodzwonić się do córki. Ta jednak nie odbierała więc matka nagrała się na pocztę po czym szybkim krokiem powędrowała w kierunku samochodu. Weszła do środka i w napiętej atmosferze razem z mężem i synem przemierzali kolejne autostrady i na nowo zaczęli się kłócić.

_________________________________________________________________________________

I co myślicie? :]

Prolog.

Miała długie kruczoczarne , falowane włosy.Ich kolor zlewał się w odcienie ubrań i smutku jaki ja przepełniał. Zawsze była smutna. Nie słuchała muzyki, trzymała się z dala od tańca, który niegdyś był sensem jej życia. Wyzbyła się tańca pozbawiając swe istnienie sensu. I wiedziała o tym. Ale nie wiedziała czy boi się życia, czy przyszłości, czy przetrwania albo bólu.
Nie ma przyjaciół.Wszyscy zostawili ja kiedy kiedy najbardziej cierpiała. Rzadko z kimś rozmawiała. Pozwalała sobie na to jedynie w pracy, ale tam jej słowa przepełnione rygorem i stanowczością  były ostre i głuche, wyrażając jednie pustkę.

Uśmiecha się tylko w domu, do pięcioletniego brata, jej jedynej rodziny. Tylko z nim rozmawia szczerze wierząc w słowa, które sama wypowiada. Tylko jemu odpowiada na pytania.

Miała 23 lata kiedy kończyła Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Była jedną z najlepszych tancerek na roku i kandydatką do Mistrza Uczelni. jej rodzice nie tolerowali jaj powołania. Ich plany związane z przyszłością córki przystawały na przejęciu rodzinnego interesu. Miała odziedziczyć domową restaurację . Zarzekała się, że nigdy tego nie zrobi, jej ambicje sięgały o wiele wyżej.Rodzice zabronili jej złożenia podania na ASP. Ona jednak (pełnoletnia) dojrzała i pełna determinacji postanowiła przeciwstawić się rodzicom. Dostała się i zamieszkała w akademiku, który sama opłacała dzięki dorywczej pracy.Odnosiła liczne sukcesy nie zważając na niewzruszenie opiekunów.

____________________________________________________________________________

No. Jest i prolog.  Trochę krótki , ale rozdziały będą dłuższe. Jak mi się uda, pierwszy rozdział dodam jeszcze dzisiaj, a kolejne  pewnie w weekendy (w tygodniu szkoła, zajęcia itd. wiecie o co chodzi :] )
na razie jest trochę opisów ale to na pewno się zmieni. chcę was wprowadzić do wydarzeń, które wstrząsnęły światem Alicji i zupełnie go zmieniły. Zdradzę, że Alicję spotka tragedia, która zapoczątkuje jej nowe życie.